piątek, 12 grudnia 2014

Biały Orzeł reboot (część II)




PREVIOUSLY ON WHITE EAGLE REBOOT
Teenage punk shitkicker Martin gets superpowers by touching a mysterious artifact. The shit is about to hit the fan. Stay tuned.

Powyższe należało przeczytać głębokim głosem amerykańskiego lektora.

Ale powracając do fabuły- zaniedbany mężczyzna ubrany na szaro przekazuje Marcinowi przedmiot obdarzający go mocą latania zaznaczając, że musi fakt posiadania zdolności trzymać w tajemnicy. Dlaczego daje mu tę moc? Mówi, że traktuje to jako ubezpieczenie na wypadek gdyby ktoś jednak odkrył jego tajemnicę i jemu bądź jego żonie groziłoby niebezpieczeństwo. A dlaczego jemu daje tę moc? (Język polski jest wspaniały- w sumie pytanie podobne, znaczenie zupełnie inne) Mężczyzna mówi Marcinowi, że od razu zobaczył, że dobry z niego człowiek mimo przeczącej temu powierzchowności ponieważ bez wahania pospieszył mu z pomocą mimo, że dobrze wiedział, że nie ma szans z takim przeciwnikiem.
Przed rozstaniem mężczyzna przestrzegł ponownie Marcina przed ujawnianiem swojej tajemnicy komukolwiek. Organizacje przestępcze i rządowe tylko czekają na kogoś takiego jak on, żeby go wykorzystać.
Marcin zabiera płytkę z dziwnym symbolem i nosi ją przy sobie. Kiedy tylko może udaje się za miasto i trenuje nieśmiało pierwsze loty. Po jakimś czasie wpada na pomysł podobny tego, który wpędził w kłopoty tajemniczego szarego jegomościa- zaczyna przemycać drogą powietrzną papierosy do Niemiec- jest latającą "mrówką". Wielki plecak ze stelażem mieści wiele kartonów pałeczek rakowych. Marcin zaczyna zarabiać całkiem nieźle na tym procederze, do tego stopnia, że musi poprosić o pomoc swojego najlepszego przyjaciela. Dzieli się  z nim pracą i zyskami, ale sposób przerzutu towaru przez granicę pozostaje tylko jego tajemnicą. Niestety swoimi imponującymi zyskami zwracają na siebie uwagę grupy trzech innych przemytników, którzy napadają na nich chcąc ich przestraszyć. Krewcy, niegrzeczni chłopcy ani myślą poddać się bez walki. Któryś z przemytników wyciąga nóż i sprawa kończy się tragicznie- ginie przyjaciel Marcina. Ten wpada w szał i używając swoich nowych mocy bije do nieprzytomności bandytów nie zdając sobie sprawy ze swojej siły. W wyniku ciężkiego pobicia jeden z przemytników umiera w szpitalu, a drugi nie budzi się ze śpiączki. Przerażony Marcin próbuje szukać porady u człowieka, który obdarował go mocą, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Marcin jest jak zaszczute zrozpaczone zwierzę. Nie chciał zabijać przemytników. Oprócz tego obciąża siebie odpowiedzialnością za śmierć przyjaciela. Był sam. Bez rodziny i bez przyjaciół. Mógł liczyć tylko na siebie. 
Nie wiadomo do końca jak, ale zapewne na podstawie zeznań naocznego świadka (trzeciego przemytnika) do Marcina docierają polskie wojskowe służby specjalne. Na tym etapie Marcin już nie potrzebuje kontaktu z obiektem. Grupa uderzeniowa komandosów zaskakuje Marcina, który mimo to stawia im opór. Oficer wywiadu wojskowego, który dowodzi akcją na miejscu przemawia Marcinowi do rozsądku. Używa argumentów, że jeżeli nie pójdzie z nimi sprawa w najlepszym razie skończy się zastrzeleniem go przez snajperów. Wojskowy nie każe go aresztować, powstrzymuje komandosów od obezwładnienia go. Daje mu wybór. Zaznacza, że Marcin nie zostanie oskarżony o morderstwo jeżeli będzie współpracował. Dodatkowo będzie miał okazję ćwiczyć kontrolę swoich umiejętności żeby taka sytuacja się już nie powtórzyła. Marcin widzi, że po raz pierwszy od bardzo długiego czasu spotkał kogoś kto wykazuje się dobrą wolą i zgadza się pod jednym warunkiem- nie będzie zabijał dla armii. Oficer godzi się.
Dla organów ścigania Marcin umarł w wyniku porachunków z przemytnikami.
Zaczął się około 10 letni okres szkoleń i treningów, w którym Marcin nauczył się wykorzystywać i kontrolować swoje umiejętności, które z czasem przybrały na sile. Nawiązał nić porozumienia z oficerem, który zajmował się pierwotnie jego sprawą, a który teraz prowadził go bezpośrednio. Szpieg stał się ojcem, którego nigdy nie miał. Mimo licznych konfliktów, które były nieuniknione z powodu wybuchowego charakteru młodego człowieka współpraca układała się świetnie. To właśnie ten oficer wywiadu zasiewa w gorącej młodej głowie myśl, że może być kimś więcej niż cichym transportem lotniczym dla komandosów w rejonach konfliktów zbrojnych, co nie zdarzało się często. Może stać się symbolem, którego Polacy potrzebują.
Agencja, dla której pracowali miała swoją autonomię, a jej istnienie trzymane było w całkowitej tajemnicy.
Wkrótce w wyniku zawirowań politycznych w kraju agencja została uznana za przestępczą i zdelegalizowana. Bez ostrzeżenia, siły zbrojne innych agencji wywiadowczych przypuściły szturm, w wyniku którego zginął oficer prowadzący Marcina. Ten korzystając z zamieszania ucieka.
Znowu jest sam. Bez domu, przyjaciół i rodziny. Tym razem nawet beż tożsamości. Oficjalnie przecież nie żyje. Żeby uczcić pamięć człowieka, który jako jedyny uwierzył w niego, postanawia zrealizować jego pomysł. Zaczyna ubierać się na biało i nazywać się Orłem. Pomagać zwykłym ludziom w sytuacjach kryzysowych i walczyć z przestępcami.
Tak go sobie wyobrażam:
Trochę jak Midnighter z Authority tylko na biało i z białą kominiarką zasłaniającą całą twarz.Ubrany tylko na biało, bez czerwonych wstawek. Jedyna czerwień jaką będzie na nim widać to będzie krew jego i jego wrogów, co będzie bez wątpienia bardziej malownicze niż geometryczna czerwona wrona.


W następnym poście opiszę dokładnie zakres umiejętności, którymi mój biały orzeł dysponowałby oraz zakończę ten wątek poruszając jeszcze kilka kwestii związanych z tą postacią.



C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz