poniedziałek, 15 grudnia 2014

Spider-man, Spider-man does whatever a spider can...


Nie wiem kim trzeba być i gdzie mieszkać żeby nie wiedzieć o Spider-manie. Fakt jeżeli, ktoś ma powyżej 50 lat to zapewne będzie mylił Spider-mana z Supermanem, ale w dalszym ciągu będzie wiedział, że to superbohater. Ilość azjatyckiej produkcji akcesoriów, ubrań, zabawek, przyborów szkolnych sprawia, że człowiek-pająk jest znany każdemu rodzicowi i jego pociesze. Niestety dosyć powierzchownie, o czym przekonywałem się nie raz wcielając się w rolę dziwnego dorosłego zadającego pytana kolegom z klasy swojego syna: 
"O masz plecak/koszulkę/buty itp. ze Spider-manem! Lubisz go?"
"Tak"
"A wiesz jak naprawdę nazywa się Spider-man?"
Tu nastaje cisza i spotykam się z pełnym niezrozumienia zagubionym wzrokiem rówieśnika mojego dziecka.
Jak to jak się nazywa naprawdę? Przecież Spider-man to Spider-man. Znakomitej większości użytkowników licencjonowanych produktów z  pająkiem umyka to co w tej postaci najważniejsze. Bo to nie kostium jest najważniejszy, nie jego nadzwyczajne umiejętności. To nie Spider-man jest w Spider-manie najważniejszy, tylko Peter Parker.
Rodzice! Dzieci! Dziadkowie!
Zadajcie sobie pytanie dlaczego właśnie Spider-man stał się tak popularny, że tylko ta jedna postać stała się lokomotywą ciągnącą całe wydawnictwo. Nie jest pierwszym stworzonym bohaterem w kostiumie obdarzonym nadludzkimi mocami, który walczy z przestępcami, więc dlaczego właśnie on?
Peter Parker jest pierwszą superbohaterską postacią komiksową napisaną z taką uwagą i w taki sposób, który przyciągnął uwagę wielu już pokoleń czytelników i widzów. Stan Lee stworzył i opublikował historię Web-slingera mimo braku akceptacji swojego szefa, któremu najpierw przedstawił zarys postaci. Przełożony Stanleya stwierdził, że superbohater nie może być nastolatkiem z problemami osobistymi, które zajmują tyle miejsca w historii, przecież najbardziej liczy się akcja i bijatyki w aurze niesamowitości. Kazał mu porzucić ten pomysł i zająć się pracą przynoszącą wymierne korzyści wydawnictwu. Ponieważ firma zaprzestawała właśnie wydawania jednego ze słabiej sprzedających się  tytułów, pod którym publikowano różne opowieści (Amazing Fantasy), Stan stwierdził, że to idealna okazja żeby wyrzucić tę historię z siebie i właśnie tam umieścił Pająka. Postać spodobała się tak bardzo, że gwałtownego wzrostu sprzedaży nie dało się nie zauważyć. Jeszcze raz zapytam- dlaczego?
Stan Lee zapytany w wywiadzie z legendą dziennikarstwa amerykańskiego Larrym Kingiem (https://www.youtube.com/watch?v=QARUGzq_T48) wylicza na swoich ponad 90-letnich palcach:
-oryginalność
-możliwość identyfikacji czytelnika i dbania, przejmowania się jej losami
-słabość, skaza
Ta recepta tworzenia bohatera nie jest wcale oryginalna i można ją odnieść do innych mediów opowiadających jakiekolwiek historie, ale w świecie komiksów było to czymś nowym. Mimo, że opowieść dotyczyła kogoś bardzo młodego została opowiedziana z dużo większą dojrzałością i dbałością o głębię postaci niż to było w przypadku wcześniej publikowanych historii obrazkowych o zamaskowanych mścicielach. Tym podejściem do wszystkich swoich postaci Marvel może poszczycić się do dzisiaj. Przede wszystkim właśnie ta strategia odróżnia ich od ich głównej konkurencji DC Comics, właścicieli praw do m.in. Supermana i Batmana ze szczególnym naciskiem na tego pierwszego, który potrzebował wiele czasu zanim doszlifowano tę postać do kształtu w jakim znamy ją dzisiaj.

Więc po pierwsze oryginalność. Szef Stana zrugał go i kazał mu wybić sobie z głowy, że dla ludzi może stać się ciekawą postacią ktoś kto swoimi mocami odwołuje się do pająka, stworzenia, które ma przecież własną bardzo powszechną fobię. Taki bohater zamiast podziwu i uwielbienia będzie wywoływał strach i obrzydzenie. Dzisiaj wiemy już, że wszystko zależy od sposobu podania tej potrawy. Peterowi nie wyrosły z tułowia dodatkowe kończyny ani ponadnormatywne oczy na twarzy. Z wyglądu był całkiem normalnym człowiekiem. Jak wyjaśnić jego kolorowy strój? Peter po uzyskaniu mocy początkowo wcale nie odczuwa na sobie ciężaru odpowiedzialności i nie wyrusza w miasto walczyć z przestępcami i pomagać ludziom. Jego motto: "With great power comes great responsibility" staje się dla niego ważne trochę później. Na samym początku postanawia zarobić trochę grosza występując jako zamaskowany zapaśnik. W tym celu sam projektuje i szyje sobie kostium estetycznie dostosowany do konwencji zapasów, który ukrywa jego tożsamość.
Dla porównania zdjęcie meksykańskiego zapaśnika:

To też mówi wiele na temat opowieści o Peterze. Chyba każdy się ze mną zgodzi, że pierwsza myśl każdego po zyskaniu nadzwyczajnych zdolności brzmiałaby: "Jak można by na tym zarobić?" 
Pod tym względem jest to historia zaskakująco bliska naszej rzeczywistości i zgodna jest z założeniami postaci Parkera, co płynnie pozwala przejść nam do następnego punktu wyliczonego na wiekowych paluchach Stana.

Identyfikacja z bohaterem i wywołanie empatii u odbiorców. Życie Petera Parkera to naprawdę nie sielanka.
Już na samym starcie los zafundował mu potężny cios- pozbawił go obojga rodziców, których nie zdążył poznać. Zajęli się nim wujek i ciocia, którzy starali się najlepiej jak umieli zastąpić mu prawdziwych rodziców pod każdym względem. Mógł zawsze liczyć na radę, miłość i wsparcie. Byli dla niego prawdziwymi autorytetami, ale to tylko łagodziło efekty braku rodziców i kłopoty z identyfikacją młodego człowieka. Poza tym dzieciaki w podstawówce bywają bezlitosne.
Większość wymyślanych wcześniej postaci w tym gatunku było dorosłymi często zamożnymi mężczyznami.
Peter przez całe swoje życie zmaga się nie tylko ze swoimi kompleksami i dylematami i walczy nie tylko ze superzłoczyńcami. Najczęstszym jego przeciwnikiem są problemy finansowe. Kiedy jego wujek umiera, bierze sprawy w swoje ręce i zamiast iść na studia, o czym marzył chwycił z aparat i zaczął pracować jako fotograf na warunkach wolnego strzelca dla Daily Bugle, gazety codziennej, której szefem był zagorzały przeciwnik Spider-mana, główny producent czarnego PR pod jego adresem i ponadprzeciętny sknera- J. Jonah Jameson. Więc Peter pracuje ciężko za małe pieniądze jednocześnie przyczyniając się do oczerniania swoje dokonań superbohaterskich.
To wszystko sprawia, że żal nam Petera i identyfikujemy się z nim, bo ma problemy podobne do naszych, dodatkowo w jego życiu pojawia się jeszcze ten pierwiastek niesamowitości, który często komplikuje i tak trudne sytuacje.

Trzeci warunek stworzenia ciekawej postaci- słabość, skaza. Bohaterowie, żeby byli atrakcyjni muszą mieć skazę, a złoczyńcy, żeby byli przekonujący muszą mieć jakąś pozytywną stronę. Peter bez maski jest niepewnym siebie kłębkiem nerwów i emocji, obarcza się odpowiedzialnością za zbyt wiele nieszczęść których był świadkiem. Jest niestety kaleką emocjonalnym, ponieważ wiele w życiu przeszedł. W momencie, w którym zakłada maskę zmienia się diametralnie, skacze wokół dużo silniejszych przeciwników wyprowadzając ich z równowagi żartobliwymi złośliwościami wypowiadanymi z prędkością karabinu maszynowego.

Spider-man jest bardzo ważny dla uniwersum Marvela. Jeżeli Tony Stark jest jego mózgiem, a Steve Rogers sercem to Peter Parker jest bez wątpienia jego duszą. Mimo, że czasami można odnieść wrażenie, że inni bohaterowie w kostiumach odnoszą się do niego z lekkim lekceważeniem to jednak swoim zaangażowaniem (często ponad siły) zaskarbił sobie szacunek wielu potężniejszych herosów. Jego kluczowa rola w czasie "Civil War" była punktem zwrotnym w tym wielkim między-tytułowym wydarzeniu. O "Civil War" pisałem już wcześniej więc nie będę się powtarzał, napiszę tylko, że Peter po namowach Tony'ego Starka, którego w tym okresię zaczął instynktownie traktować trochę jako "ojcowski" autorytet postanowił przed całym światem ujawnić swoją tożsamość. W trakcie konferencji prasowej zdejmuje maskę i mówi, że nazywa się Peter Parker i był Spider-manem odkąd skończył 15 lat. 

Znaczenie tego gestu ma o wiele większą wagę niż powierzchownie można by przypuszczać. Peter bronił rozpaczliwie tajemnicy swojej tożsamości przede wszystkim dlatego, że od większości bohaterów odróżnia go fakt, że ma bliskich, których tylko on w razie zagrożenia może obronić. Nie ma do dyspozycji służącego i ochroniarzy. Nie jest agentem organizacji szpiegowskiej, która zadba o jego rodzinę. Może liczyć wyłącznie na siebie, więc ten akt jest wielkim skokiem wiary za który Peterowi przychodzi później zapłacić.

Tak wygląda Peter Parker i Spider-man w komiksach. A na dużym ekranie? Ekranizacja reżyserii Sama Raimi z Toby Maguire w roli Peter'a to (WEDŁUG MNIE) zero trafień w postać Spider-mana. Spidey w komiksach jest zawsze tą osobą, która mimo najcięższej sytuacji zawsze rozładuje napięcie wyższych bądź niższych lotów ironicznym żartem. Tego wyważenia między dramatem, a komedią Raimi, Maguire nawet nie dotknęli. Peter w tym wydaniu jest płaczliwą sierotą (nie w znaczeniu braku rodziców), a Spider-man najczęściej milczy. Do tego jeszcze Kirsten Dunst w roli Mary Jane. Nie zrozumcie mnie proszę źle, ale Mary Jane w komiksie to sex-bomba. Wystrzałowa modelka, która swoim seksapilem przyciąga uwagę bogatych i potężnych mężczyzn, co nie wpływa pozytywnie na pewność siebie Petera. Kirsten Dunst pod względem urody nie można nic zarzucić, ale to inna uroda, subtelniejsza, uroda dziewczyny z sąsiedztwa.
Dziewczyną z sąsiedztwa była Gwen Stacy, która jest dziewczyną Petera w dwóch nowych ekranizacjach.
Dopiero Andrew Garfield w tych filmach oddaje na ekranie to, jak zachowuje się Peter i Spider-man.
Niestety nie wszystko jest tak jakbym sobie tego życzył i prawa do ekranizacji komiksów ze Spider-manem są w jeszcze rękach studia Sony Pictures, a nie jak w przypadku wesołej drużyny Avengers- Marvel Studios. Oznacza to, że możliwość aby Spider-man i inni bohaterowie Marvela spotkali się w jednym filmie, jest jeżeli nie niemożliwa, to na pewno z powodów prawnych mocno skomplikowana. W zeszłym tygodniu serwisy zajmujące się filmami i komiksami obiegła wiadomość, że dzięki atakowi hakerów na SOny Pictures wyciekły do ogólnego obiegu informacje o prowadzeniu negocjacji między Sony a Marvel w sprawie użyczenia tej postaci do jednego z filmów. Biorąc pod uwagę, to że trzecia część filmu fabularnego o Kapitanie Ameryce ma nosić tytuł "Civil War" rola Petera byłaby jasna. Jednak najprawdopodobniej do tego nie dojdzie, więc nie robię sobie nadziei.
Kończąc ten przydługi wywód na temat jednego z najbardziej znanych superbohaterów na świecie, apeluję do edukowania małych jegomościów co do postaci którą noszą na papuciach. Warto opowiadać o tym, że to chłopak, który zawsze stara się robić to co przyzwoite, który zawsze, mimo że nigdy nie jest lekko potrafi wykrzesać z siebie odrobinę siły i entuzjazmu, żeby pomóc, mimo że nie spotyka go za to żadna nagroda, a nawet wręcz przeciwnie. Warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz